galeria
16.02.2013, 23:25
16022013
Ciekawy jestem jak terminu otwarcia galerii w Warszawie w 2013. Czy to coś realnego czy jedynie mrzonki?
język | wybór strony | obecna wystawa | byłe wystawy | nowości |
forum | księga gości | o galerii | o właścicielu galerii | linki | logowanie | kontakt |
galeria
16.02.2013, 23:25
16022013
Ciekawy jestem jak terminu otwarcia galerii w Warszawie w 2013. Czy to coś realnego czy jedynie mrzonki?
17.02.2013, 10:28
Dmochowski
Niestety zdaja sie ze mrzonki. Muzeum Historyczne miasta Warszawy ktore mialo patronowac stalej wystawie Mistrza na rynku Starego Miasta w Warszawie nagle nabralo wody w usta.
Dmochowski 17.02.2013, 11:27
17022013
Wielka, wielka szkoda.
17.02.2013, 20:31
msbg
Stosunek odpowiednich instytucji państwowych do Beksińskiego jest po prostu smutny. Na pusty szajs pokroju tego co znajduje się w CSW itp. są zawsze pieniądze i miejsce. Na sztukę Beksińskiego miejsca nie ma. Nie klepał tych co należało po plecach, nie pił z nimi wódki, nie kończył akademii..tak jakby go nie było (kolesiostwo to podstawa w tym przypadku). Beksiński po prostu ciężko pracował i malował przepiękne obrazy. Jeszcze nadejdzie jego czas, być może jest ponadczasowy. Historia sztuki pokazuje, że wielu wybitnych artystów doceniono długo po ich śmierci, niestety.
17.02.2013, 20:49
dmochowski
Tak naprawde to i ja na to licze. Ale to juz tylko Wy, mlodzi, zobaczycie. Mnie juz nie bedzie. Zreszta wiele zalezy wlasnie od Was i od waszej energii w propagowaniu jego sztuki. Stad moje apele byscie sie poznali chocby dzieki temu forum, byscie stworzyli prezna grupe i byscie nie pozostali pasywni gdy juz ja nie bede mogl dalej prowadzic tej krucjaty.
Dmochowski 19.02.2013, 18:53
Adam
I ja mam znajomego kustosza, czy może kierownika muzeum. Bardziej chyba kierownika :). Jak widzę co się wystawia na śląsku w ogromnych i dobrych salach wystawowych to płakać się chce. I dlatego nawet nie proponuję mu niczego. Odpowiedź zawsze ta sama: eee wie Pan , Beksiński to nieeee. A co się wystawia? Jakieś garnki, jakieś tam druciki, kawałki metalu, parę ciuszków. To pewno ma wartość historyczną. Jakąś tam ma. Tyle że to nikogo nie interesuje. Kogo polskie muzea chcą wystawiać? Na zakupy zagranicznych dzieł nie ma kasy, polskie jak jest to w większości dno. Nie ma kasy,nie ma kasy, nie ma kasy. I tak w kółko. Jak ma być kasa z wystaw jak wystawia się coś co nikogo nie interesuje? Z wycieczek szkolnych? Polskie muzea są martwe. To trupy w sensie ekonomicznym i socjalnym.
19.02.2013, 23:38
KJ
W moim mieście (Białystok) Galeria Sztuki Współczesnej Arsenał w tamtym roku wydała ok. 550000 zł na zakup 27 "dzieł sztuki". Wychodzi średnio około 20000 zł za jedno. A były to jakieś instalacje, jakieś filmy video itp. Czyli pieniądze jednak są, ale to co się za nie kupuje i wystawia to jakieś żarty. Ostatnio oglądałem to co prezentują w tej galerii i aż przykro było patrzeć. Jakieś pomazane ściany przez nawiedzonego artystę, jakieś fotografie przyklejone do stołu z dorysowanymi na nich jakimiś wzorami itd. Dwie sale na krzyż, zwiedzających prawie zero, mimo że to był dzień wstępu za darmo. Szkoda gadać.
20.02.2013, 11:11
dmochowski
Jest to stale ten sam problem. Muzea na calym swiecie i nie tyko w Polsce sa zalana szmira "awangardowej" sztuki. Ostatnio w Zachecie w Warszawie byl pokaz sztuki hinduskiej. Jakis kawal zelaza przyczepiony do sciany co kilka sekund walil w nia z lomtem. Pytalem siedzacych tam strozow jak moga zniesc przez szesc czy osiem godzin ten halas, bo mieli siedziec tuz obok. Odpowiedzieli mi ze tylko dzieki temu ze czesto sie zmieniaja sa w sanie wytrzyma.
Innym razem przez cala sale w Zachecie byl przeciagniety sznur a na gzymsie lezala pilka lekarska. I to wszystko. Oczywiscie gosci nie bylo zadnych. Na Zachodzie jest jeszcze gorzej. Swego czasu pewine "artysta" wloski, Manzoni, stworzyl dzielo w postaci puszki konserwowej z napisaem "gowno artysty". Centrum Pompidou w Paryzu zakupilo to dzielo za wielkie pieniadze. Poczem nastapil moment najwazniejszy : przed kamerami telewizyjnymi i tlumem krytykow otworzono komisyjnie te puszke by zobaczyc co sie w niej znajdowalo. Cala prasa az huczalo od pochwal krytykow dla "artysty" za taki heppening. Dmochowski 20.02.2013, 12:35
Adam
Centrum Pompidou to chyba " najbardziej ulubione" przez pana ze wszystkich muzeów zajmujących się sztuką, prawda?. Big names, big money, big shit. Świat jednak się zmienia, zmienia się technologia. Dziś nie ma żadnego sposobu by zamknąć usta artyście, który ma coś do powiedzenia. Vimeo, flipboard, 500px, Facebook ( niestety), Twitter, nośników jest mnóstwo. Żadne sposoby skazywania artysty na " niebyt" już nie działają. I to trzeba wykorzystywać jeśli myśli się o promocji sztuki. Filmy o Beksińskim na Vimeo, obrazy. I zdjęcia na flipboard, itd itp. To jest czasochłonne i może być kosztowne. Bez internetu nikt się obejść już nie może. Wystarczy wejść na strony MoMa czy MuMok. Tam można zobaczyć jak wyglada promocja sztuki i jakie to ma tempo współcześnie.
20.02.2013, 13:33
Teschner
Celem interakcji z obserwatorem, w każdej z owych sal powinien stać stolik z koktajlem mołotowa i zapalniczką. A w drugim kącie współczesny bohomaz wzbudzający złość u widza...
20.02.2013, 18:50
Dmochowski
Totez Beksinski tak naprawde "zaistanial" od kiedy jest Internet i wszystko co nim zwizane. Jak juz pisalem ilosc gosci w mojej wirtualnej galerii przekroczyla liczbe 400 000. Poniewsaz media instytucjonalne oraz wszelki kulturalny "establishment" przemilczaja Mistrza, mozna liczyc tylko na informacje internetowe. No i na to co sie nazywa po francusku "de bouche à oreil" to znaczy "od ust do ucha". Czyli na rozpowszechnianie jego nazwiska przez jego fanow. Stad moj apel do nich o to by jaknajwiecej mowili o nim wokol siebie.
Osobie ktora wskazuje Moma jako przyklad wzorowej popularyzacji sztuki przypomne ze muzea posiaiadaja ogromne budzety, sa dotowane z pieniedzy pblicznych ktorych milosnicy prawdziwej sztuki nie maja. Dmochowski 21.02.2013, 10:00
msbg
Tej całej sztuki współczesnej w większości nie rozumieją pewnie nawet jej twórcy więc jak mają zrozumieć odbiorcy? "Święte namaszczenie" odpowiednich instytucji, uczelni powoduje, że pozwalają sobie na wszystko w zakresie kreacji. Moja ostatnia ( i jedyna ) wizyta w CSW w Warszawie zaczęła się salwami śmiechu na to co widziałem, jednak im dalej tym było mniej śmiesznie, bo to się działo na prawdę. Do samego końca widziałem bełkotliwe instalacje pokroju trzepaka na dywany, czy zszywaczy biurowych wbitych w ścianę, serio! Takie "instalacje " to sobie może żul w melinie zrobić. Albo taki przykład, z nazwiska już wymienię - Bałka. Tego faceta okreśła się mianem rzeźbiarza, przecież to kpina z ludzi. I jeszcze jaka forsa i promocja za tym stoi to szlag człowieka trafia.
Rzecz jasna nie uważam wszystkiego co powstaje w kategorii "sztuka współczesna" za bełkot, znajdzie się tu pełno rzeczy interesujących. Jak w każdej kategorii. Ale tylko wtedy kiedy widzę, że Twórca nie kpi z ludzi jestem w stanie coś docenić, w większości przypadków ja niestety widzę plucie "maluczkim" widzom w twarz. Była mowa powyżej o Centrum Pompidou. Jest tam trochę fajnych rzeczy, byłem tam parę razy i było po co wracać. Między innymi dla wspaniałych obrazów Francisa Bacona. Jest w tym malarzu coś co mnie pociąga tak jak u Beksińskiego, ta przerażająca emocja. Ten niemy krzyk który lubię w malarstwie. Jest też strach, czasem nawet bardziej przerażający niż u Beksińskiego. A jednak Bacon w Pompidou wisi. Jak to jest, Francuzi się Bacona nie boją?? Czy się boją a po prostu przyjęli już do wiadomości, że Bacon wielkim artysta jest więc trzeba go wieszać na ścianie..? W świecie sztuki jest pełno hipokryzji i wyrachowania, widać to gołym okiem. "Gówno artysty w puszce" o którym Pan Piotr wyżej pisze powinno być logiem sztuki współczesnej takiej jaka kpi z ludzi właśnie. 02.03.2013, 14:57
02032013
Ze stałej wystawy nici, to może ktoś wie kiedy kolejna czasowa wystawa Beksińskiego w Warszawie
02.03.2013, 20:32
Dmochowski
Odpowiadam tym ktorzy sa zaintersowani stala wystawa Mistrza w Warszawie publikujac kilka stron z mojego diariusza, ktore dotycza tej sprawy. Pozwoli im to zdac sobie sprawe w jakim obecnie punkcie to przedsiewziecie sie znajduje. Byc mze kiedys opublikuje cala obszerna korespondencje jaka prowadzilem z Muzeum Historycznym i burmistrzem, panam Czubaszkiem.
"1 stycznia 2013-01-01 ... Nadal nie mam odpowiedzi od pani Zbinkowskiej w sprawie lokalau na rynku Starego Miasta. Chodzi o urzadzenie w nim stalej wystawy Mistrza z moich zbiorow. Nakrecam te historie juz od ponad roku. Idzie mi jak po grudzie. Wladze Muzeum Historycznego, ktore ma patronowac tej wystawie to raz okazuja zainteresowanie to znow wykrecaja sie. Lokal znalazl burmistrz dzielnicy Srodmiescie, pan Czubaszek, na rynku Starego Miasta. Jest duzu, 450 metrow i najlepiej polozony w Warszawie. Lepiej wymarzyc nie mozna. No, ale po daniu wstepnej zgody na urzadzenie tam od maja tego roku wystawy, Muzeum milczy a pani Zbinkowska, ktora jest pracownica tej instytucji i moim z nia kontaktem napisala mi przed kilkoma dniam niepokojacy e mail ze sa trudnosci, ze przyszedl jakis nowy dyrektor „od spraw merytorycznych” i ze cala rzacz zostala poddana w watpliwosc, bo przygotowanie lokalu wymagaloby wielkich nakladow. Napisalem jej ze jestem gotow uczestniczyc w wydatku i zaawansowac choc czesc potrzebnej na remont sumy. Nie wiem czy moja propozycja cos zmieni. No i wlasnie Zbinkowska nie odpowiada na moja propozycje. A tu Czubaszek nagli ze miasto nie moze stac z pustym, nie wynajetym lokalem w tak atrakcyjnym miejscu i daje do zrozumienia ze jesli wladze Muzeum nie zdecyduja sie szybko, on lokal wynajmie komus innemu na restauracje lub na sklep. Boje sie poganiac pania Zbinkowska, bo nie wiem czy nie poczuje sie dotknieta lub rozdrazniona moja natarczywoscia. Moglbym wprawdzie sam wynajac ow lokal od miasta i urzadzic wystawe wlasnymi silami. Lecz nie mam na to wystarczajacych funduszow, bo o ile Czubaszek moglby wynajac lokal panstwowej instytucji kultralnej za male pieniadze, o tyle od osoby prywatnej takiej jak ja musialby zazadac stawki podobnej do tej jaka placa za wynajem lokali komersanci. A w nastepne dlugi juz nie popadne. Doswiadczenie z pierwsza wystawa w Paryzu jak i pozniej, z budowa galerii w na rue Quincampoix, nauczyl mnie jak niebezpiecznie jest uwiklac sie w dlugi. Nigdy wiecej nie popelnie podobnego szalenstwa, ktore dwukrotnie o malo co nie zrujnowal mi zycia. Na dodatek musialbym sie choc na poczatku przeniesc do Warszawy by dogladac robot i puscic wystawe w ruch. A na to Ania absolutnie nie godzi sie. ... 2 II 2013 Ta historia ze stala wystawa Beksinskiego w Warszawie, o ktorej wczoraj wspomnialem, zasluguje na wiecej niz mala wzmianke jaka jej poswiecilem. Totez musze to jakos obszerniej wyjasnic, bo po pierwsze przed chwila wyslalem w tej sprawie wazny list, a po drugie jest to przedsiewziecie na ktorym cholernie mi zalezy i ktore nie moge zbyc kilkoma linijkami zapisku. Zaczelo sie to przed ponad rokiem gdy w czasie rozmowy z kilkoma fanami Mistrza ktorych mam zwyczaj zapraszac do restauracji za kazdym razem gdy jestesmy w Warszawie, wspomnialem ze marzy mi sie by po jej smierci z kolekcji jaka zebralem powstalo male muzeum w Warszawie. Bo na Paryz polozylem juz od dawna krzyzyk, a bardzo ladna wystawa jaka urzadzil pan Tarczynski w Czestochowskiej Miejskiej Galerii Sztuki gdzie pokazuje piecdziesiat moich obrazow oraz kilkanascie duzych rysunkow w znakomitym lokalu odswierzonym dla potrzeb wystawy i bardzo dobrze oswietlony, nie zadawala mnie. Po prostu malo ludzi decyduje sie na podroz do dosc dalekiej Czestochowy. Nawet najbardziej zagorzali zwolennicy Mistrza zwlekaja z pilegrzymka do Mekki. Jeszaze gorzej jest ze zbiorami sanockimi. Tam wprawdzie odwiedza wystawe tlum, lecz jest to tlum mlodziezy szkolnej na obozie wedrownym w Bieszczadach ktora oglada, a raczej gapi sie na obrazy z nudow czekajac az sie to skonczy. Poniewaz wchodze w wiek sedziwy, a nie mamy dzieci, powstaje coraz bardziej naglacy problem co zrobic z kolekcja. Ani Ania ani ja nie mamy ochoty zostawiac tego naszym rodzinom. A wiec co z tym zrobic? O sukcesywnym sprzedawaniu tych doskonalych obrazow nie ma mowy. W ogole sprzedalem w mojej karierze okolo 15 doskonalych obrazwo Beksinskiego i do dzis nie moge tego odzalowac. Sprzedawalem i nadal sprzedaje tylko obrazy na ktorych mi nie zalezy bo sa nieinteresujace. Ale jesli nie mysle niczego wiecej nie wypuscic z rak to po co? Oczywiscide najlepiej byloby stworzyc stale muzeum Mistrza w Warszawie. Tak to sobie kombinwalem. No i w trakcie takiej lub temu podobnej rozmowy pewna mloda osoba, przyjaciolka malarza Szymona Ziarka, pani Judyta Szlendak, obecna z nim na obiedzie powiedziala ze z tym projektem postara sie mnie skontaktowac z kims z zarzadu miasta. Nie przywiazywalem wagi do tego przyrzeczenia, bo pani Szlendak jest bardzo mloda osoba i nie bardzo wierzylem ze ma „dojscia” do wladz miejskich. Otoz wlasnie uzyskala ona spotkanie z wice-dyrektotka dzialu kultury miasta Warszawy, pania Naimska. Ta przyjela nas w swoim biurze, lecz po wyjasnieniach jakich udzielilem nie okazala wiekszego zainteresowanie projektem, odsylajac mnie do jakiejs szkolki artystycznej na Starym Miescie, ktora to szkolka oczywiscie powiadomila mnie ze ma malenki lokal ktory potrzebny jej jest do zajac wlasnych. Poza tym pani Naimska wyraznie nie miala zamiaru angazowac sie w te przedsiewziecie argumentujc ze miasto nie ma mozliwosci etc. Albo nie znala tworczosci Beksinskiego albo jej nie lubila. Ot, co. Pani Szlendak nie dala za wygrana i uzyskala od wladz wyzszych niz pani Naimska ponowne spotkanie z ta pania z wyraznym nakazem by postarala sie nam pojsc na reke. Na spotkaniu procz pania Naimskiej zjawil sie tez jakis mlody czlowie z Muzeum Sztuki wspolczesnej (ktore wowczas bylo w projekcie, lecz od ktorego nastepnie miasto odstapilo). Ten wyraznie nie cierpial Beksinskiego mimo ze podarowalem mu dwa przeze mnie wydane albumy. Caly czas nawijal o ich planach dotyczacych tworczosci rzezbiarki Szapocznikow. Nie przerywalem mu bo widzielem ze tracimy tylko czas i czekalem az sie skonczy. Muzeum sztuki nowoczesnej bylo (sadzac po jego namolnym nawijaniu o Szapocznikow) jeszcze mniej zainteresowane w pomocy w realizacji naszego projektu niz pani Naimska (ktora tym razem prawie w ogole nie odzywala sie). Totez rozstalismy sie z usmiechami wymieniajac sobie wizytowki. Od tego czasu ow mlody czlowiek nigdy nie dal o sobie znaku zycia. Sadze ze oba albumy zaraz wyrzucil do najblizszego smietnika. I tym razem pani Szlendak znow nie zrezygnowala i po jakims czasie napisala mi e mail ze chciala by mnie poznac z pania Dorota Zbinkowska z Muzeum Historycznego miasta Warszawy do ktorego nalezy cala jedna strona rynku Starego Miasta. Totez przy najblizszym pobycie w Warszawie zaprosilem pania Zbinkowska i pania Szlendak na obiad do restauracji „Pedzocy krolik” i opisalem jej caly moj projekt. Tu poczulem ze trafilem na podatniejszy niz poprzednio grunt. A ze wlasnie mial miec za kilka dni miejsce wernisaz naszej wystawy obrazow, rysuknkow i zdjec Mistrza w Domu Plastyka przy ulicy Mazowieckeij, zaprosilem pania Zbinkowska na te impreze A ze byl wielki tlum gosci i wystawa robiala duze wrazenie poczulem ze szala przechyla sie na moja strone. Niestety pani Zbinkowska wprawdzie nalezy do dyrekcji Muzeum lecz nie ona byla jego dyrektorka naczelana a niejaka pani Bojarska. Totez zaproponowalem pani Zbinkowskiej by zaaranzowale spotkanie z owa pania na ktorym wyjasnilbym moj projekt. Taka audiencja zostala mi przyznana i data wyznaczona. Na dwa dni przed nia zadzwonil do mnie Pawel Bietka, ktorego znalem jeszcze z polskiego konsulatu w Paryzu, ze bedzie sie widzial z naczelnikiem od spraw kultury w dzielnicy Srodmiescie, niejakim panem Czubaszkiem, i ze podczas tego spotkania poleci mnie proszac o spotkanie. Nie bardzo nastawialem ucha bo Pawel Biedka jest wprawdzie entuzjasta Mistrza ale wszysttkie spotkania jakie mi narail w przeszlosci nie wypalily. Zadzwonielm do owego pana Czubaszka, ktory dosc niechetnie i nie bardzo wierzac w moje intencje powiadomil mnie ze nie widzi mozliwosci urzadzenia malego muzeum Mistrza w Warszawie. Na co wspomnialem mu ze mam spotkanie z dyrektorka Muzum Histoycznego w tej sprawie i ze bede szukal z tej strony. Tu pan Czubaszek ozywil sie i powiedzial ze to swietny pomysl i ze, jako nadrzedny w hierarchii administracyjnej nad pania Bojarska sam przyjdzie na owo spotkanie. Tak tez sie stalo. Na zbraniu byla wiec pani Bojarska, pani Zbinkowkska, pan Czubaszek i dwoch jeszcze panow z zarzadu Muzeum. Po wylozeniu sprawy przeze mnie pani Bojarska zdawla sie byc przychylna projektowi o ktorym juz wczesniej powiadomila ja pani Zbinkowska. Oprawadzono nas, Ania i mnie po calym zespole budynkow ktore naleza do Muzeum a ktore wlasnie sa w remoncie, na ktory dali pieniadze Norwegowie. Totez myslalem ze cos daloby sie zrobic w tych budynkach. Pani Bjarska zgodzila sie i dala do zrozumienia ze teraz nalezy ustalic szczegoly projektu. Pan Czubasze ze swej strony pozegnal sie ze mna po spotkaniu i sciskajac mi dlon dodal ze na wszelki wypadek, gdyby cos sie nie ulozylo zebym sie do niego odezwal. Poczem wreczyl mi swoja wizytowke. Totez gdy wrociem do Paryza, natychmiast napisalem do Pani Bojarskiej oficjalny list powtarzajacy poczynione ustalenia, a mianowieci projekt dlugiego depozytu kolekcji za naszego zycia poczem, po naszej smieci przejscie jej na wlasnosc Muszeum. Wreszcie poprosilem o oficjalna negocjacje umowy zawierajacej szczegoly. I tu przez dwa miesiace pani Bojarksa nie odezwala sie ani slowem. Zrozumialem. Bo po dwoch miesiacach nadszedl list w ktorym owa pani utrzymywala ze nasze ustalenia byly inne, lub ze ona inaczej je zrozumial i ze jesli to moze sie zgodzic na czasowa wystawe prac Beksinskiego jesienia 2012 roku. List ten przekazalem e mailem panu Czubaszkowi ktory odpisal mi ze jest mocno zdziwony sposobem w jaki mnie splawiono. Gdy napisalem do Bojqarskiej ze zaluje iz projekt stale wystawy upadl, lecz ze prosze o okereslenie dat wystawy czasowej. W tym celu prosze o wyslanie ich samochodu do Paryza w celu odebrania 30 obrazow jakie mialy byc pokazane (rok wczesnie, na wystawie w Domu Plastyka byly pokazywane zbiory czestochowskie. Tym razem mialy byc pokazywane tylko 43 obrazy ktore znajduja sie w Paryzu). Na to nastapilo znow dlugi milczenia poczem nadszedl krotki list od pani Bojarskiej ze wystawy czasowej tez nie moze byc. Tak nieodpowiedzialna baba bylem powaznie wkurwiony. Podzielilem sie wiadomoscia z pani Zbinkowska, ktora byla szczerze zmartwiona sposobem w jaki jej przelozona wycofala sie z wszytkich danych mi obietnic. Jednoczesnie zawiadomila mnie ze Bojarska ma odejsc na koniec roku (czy tez byc odwlana....). Choc proponowala bym oficjalnie napisal do kazdego czlonka Rady calego Muzeum z protestacja zdecydowalem ze nie ma co wywolywac wojny i ze trzeba poczekac na zmiane dyrekcji. W miedzyczasie pani Szlendak uzyskala dla mnie spotkanie nastepnym dyrektorem, tym razem z Ministerstwa Kulturu. Tu tez nie bylo niespodzianek. Pan Zenon Butkiewicz z departamentu Narodowych Instytucji Kultury przyjal nas grzecznie, o ile pamietam nawet zaproponowal kawe, ale nie dal mi zadnych nadzieji na pomoc Ministerstwa wykrecajac sie brakim srodkow i lokalow. Znow wyszlismy z pania Szlandak z pustymi rekoma. Mijaly miesiace. Wreszcie pani Zbinkowska napisala mi ze pani Bojarska rzeczywiscie zostala odwolana pod koniec roku i za zastapi ja nowa dyrektorka, pani Trepka. Zapytalem czy ta zgodzilaby sie mnie przyjac i powtornie przedstawic wladzom Muzeum moj projekt. Poniewaz bylem wlasnie w Warszawie, pani Trepka zgodzila sie spotkac ze mna i z Ania na kawie w „Pedzocym kroliku”. O spotkaniu zawiadomilem pana Czubaszka, ktory w miedzyczasie awansowal i stal sie wice- burmistrzem dzielnicy Srodmiescie od spraw kutury i ktory zapowiedzial swoja obecnosc na spotkaniu. Na zebrani byla wiec obecne pani Trepka, pani Zbinkowska, pan Czubaszek, moja zona i ja. Tu poszlo bardzo gladko. Pani Trapka dala zgode na projekt patronowania wystawie. Lecz nie wiadomo bylo gdzie owa stala wystawe Mistrza usadowic, bo budynki Muzeum sa nadal w remoncie. Na co pan Czubaszek poinformowal nas wszytkich ze ma wolny lokal na rynku Nowego Miasta i ze moze od razu nam go pokazac. Zadzownil do Urzedu Dzielncowego by przyniesiono mu klucze i wszyscy razem udalismy sie na miejsce. Dla tych ktorzy nie znaja Warszawy wyjasniam ze rynek Nowego Miasta jest o kilkaset krokow od rynku Starego Miasta, ale jeszcze na szlaku turystycznym, tak wiec lokalizacji byla dobra, choc wolalbym rynek Starego Miasta. Zobaczylismy lokal duzy, chyba po jakiejs restauracji, wymagajacy remontu. W trakcie ogledzin ustalilismy jak ma sie to w przyszlosci przedstawiac i wszyscy zadowoleni udalismy sie kazdy w swoja strone. W kilka dni pozniej pan Czubaszek zawiadomil nas ze niestety miasto, z przyczyn prawnych nie moze wynajac Muzeum ten lokal, ale ze napewno znajdzie inny, rownie atrakcyjny. I tak tez sie stalo. W jakis czas potem napisal do mnie ze ma znakomity lokal, 450 metrow powierzchni, na Rynku Starego Miasta,pod numerem 19, tuz przy wejsciu. Nie mozna sobie wymarzyc lepiej. Zawiadomil on o tym pania Trepka i pania Zbinkowska i sprawa zdawala sie byc gotwa do rozpoczecia robot. Bo tam tez byla uprzednio restauracja i lokal byl w zlym stanie. Nie bylo mnie wtedy w Warszawie, totez go nie widzialem lokalu ale z moich czestych odwiedzin Starego Miasta za kazdym razem gdy jestem w Warszawie latwo go sobie w glowie usytuowalem. Bylo to spelnienie moich wszytkich marzen, na realizacje ktorych gotow bylem przeznaczyc wszystkie moje najlepsze obrazy z Czestochowy i z Paryza. Wielokrotnie w przeszlosci wzdychalem jak dobre by bylo wygrac w LOTO by moc zbudowac Beksinskiemu male Muzeum. A tu nagle bez zadnej wygranej los przynosi mi na polmisku glowe jana Chrzciciela. Najlepsze rozwiazanie jakie moglem sobie wyobrazic. O, wlasnie. I tu zaczely sie niepokoje. Przez dluzszy czas nastapilo to zlowrogie milczenie ktorego tak sie boje po kilku nieprzyjemnych doswiadczeniach jakie z nim juz mialem w zyciu. Korzystajac z okzaji swiat Bozeg narodzenia napisalem zyczenia do pani Zbinkowskiej zapytujac jak sprawy stoja. I tu po kilku dniach otrzymalem odpowiedz ktora dawala mi do zrozumienia ze do zarzadu Museum przyszedl jakis nowy dyrektor „od spraw merytorycznych” i ze remont lokalu bylby kosztowny lecz ze „w zasadzie” Muzeum trzyma pomysl lokal lokalu na rynku „w rezerwie”. Zrozpaczony przekazalem ten e mail panu Czubaszkowi ktorego mcno takie wykrecanie sie od danych przyrzeczen podraznilo. Napisal mi ze jest zawiedzieony wahaniami Muzeum i ze sam lokalu pustego nie przynoszqacego dochodu nie moze trzymac bez konca. Lecz i on pocieszal mnie ze jeszcze wszytko nie jest przgrane i ze zwroci sie tak od Muzeum jak i do wladz ktore sa nadrzedne nad Muzeum by projekt ratowac. I to wlasnia w tym punkci sie obecnie znajduje. Po kilku dniach oczekiwania napisalem dzis do pani Zbinkowskeij z prosba o jakas odpowiedz i z propozcja ze napisze oficjalny list to pani Trepki z prosba o wyjasnienia. Pani Zbinkowska zgodzila sie na to rozwiazanie i wlasnie przed chwila napisalm owo oficjalne pismo do pani Trepi pytajac jakie jest ostatecznie stanowisko Muzeum. Dodalem ze jesli na przedszkodzie stoja finanse potrzebne na remont lokalu to jestem gotow zaawansowac potrzebne sumu z moich prywatnych pieniedzy. Zaraz ten list wysle. I tyle na dzien dzisiejszy. ..... 6 I 2013 ..... Czekam na jakas odpowiedz od pani Trepki na list ktory jej przed kilkoma dniami wyslalem. Obawiam sie ze bede czekal dlugo, tak jak swego czasu na odpoowiedz pani Bojarskiej i ze list nie bedzie wiele sie roznil od tamtego, to znaczy ze stresci sie do formuly : „po zastanowieniu sie nad kosztami stalej wystawy Zdzislawa Beksinskiego wycofujemy sie z calego projektu”. Co wtedy robic? Czy dac spokoj wszytkim marzeniom i po prostu powoli posprzedawac wszystkie obrazy zapewniajac sobie wygodne materialne zycie? Trudno mi sie na to zdecydowac. Ania, troche zartem mowi mi „Ja jestem za”. Ale czy napewno zartem? Jak przebiegne myslami w przeszlosc, to pomoc w realizacji moich baksinskich zamiarow okazalo mi tylko dwie osoby : dyrektor Tarczynski ktory urzadzil piekna wystawe w w Czestochowie, w ktorej nie brakuje niczego procz wlasciwego umiejscowienia, bo Czetochowa jest na koncu swiata. Druga osoba jest pani Szlendak o ktorej wysilkach pisalem kilka dni temu. Jesli czegos nie zrobilem lub nie oplacilem sam, nikt nigdy nie przylozyl sie do moich wysilkow popularayzacji Mistrza. Oczywiscie nie mowie o Sanoku, bo tam panuje Banach ktory jest zazdrosny i niechetny. Ten dziala i jest aktywny. Lecz sa to dzialania bez zwiazku z moimi przedsiewzieciami. A przeciez codziennie odwiedza moja internetowa galerie conajmniej 200 osob z calego swiata i wyraza swoje zachwyty. Niestety, to co pisalem w „Zmaganiach...” o pasywnosci francuskiej publicznosci, ktora, choc entuzjastyczna w slowach nie kiwnela nigdy palcem by poprzec moje wysilki stosuje sie, jak widze, do wszelkiej publicznosci. Nie jest to ceacha takiej czy innej nacji. .... " Dmochowski Dodaje ze nadal, juz od ponad miesiaca czekam na odpowiedz pani Trepki. Lecz nie robie juz sobie zandych nadziei. 03.03.2013, 10:15
Ryszard Kania
Wielki szacunek Panie Piotrze za to co Pan robi,
wstydzę się , za nasze władze te wyższe i te mniejsze miejskie ( warszawskie). Nie umieją liczyć? To prawda ,że ten kapitalizm jest u nas jeszcze młody i niestety musi minąć pokolenie lub kilka ażeby obrazy stały się tym co jest niezbędne w domu, i będą na to wolne środki , a ludzie będą potrzebować kultury jak chleba. Muzeum w Warszawie które nie rozumie, że na tym interesie z Panem może zarobić ? Wstyd mi za nich. Mam 63 lata, jestem z zawodu i zamiłowania inżynierem mechanikiem , ale maja dusza pragnie kultury, od jesieni 2012 jestem wytrwałym czytelnikiem wszystkiego co Pan Panie Piotrze napisał i pokazuje w Galerii , odwiedzam ją codziennie. Jest wspaniała. Moje 2 słowa o urzędnikach-lubią łapówki. Wszystko załatwią jak widzą swój prywatny interes. Serdeczne pozdrowienia dla Pani Anny- i tak ma Pan szczęście - bo miłość jest najważniejsza. Ryszard Kania 04.03.2013, 19:49
IF
Może przy odrobinie dobrej woli z obu stron udałoby się dojść do porozumienia z Sanokiem?
05.03.2013, 07:47
msbg
Sanok - 390 km od Warszawy, 6 godzin autem. Pociągiem szkoda gadać.. Kto ma to w końcu oglądać? Sezonowi turyści jadący w góry i pasjonaci? Kolejne obrazy Beksińskiego w Sanoku były by złym posunięciem. To co tam jest to OK, ale dokładać więcej to bezsens. Stolica to najodpowiedniejsze miejsce w tym celu.
05.03.2013, 10:02
IF
Nie jestem ani pasjonatem ani turystą i to czy będą jechał do Sanoka 6 h czy stał w korkach w Warszawie 3 h nie ma znaczenia - do Sanoka i tak się wybiorę, a jak ktoś jest pasjonatem to nawet jakby miał jechać 3 tygodnie pociągiem towarowym to i tak pojedzie. Moim skromnym zdaniem Beksiński w Warszawie zawsze będzie jednym z wielu, a w Sanoku tym jedynym - i tu jest ta różnica. Skoro się nie da w Warszawie to może jeszcze jest jakaś szansa dla Sanoka. Pozdrawiam
05.03.2013, 11:25
msbg
Osobiście jestem okazjonalnie turystą i na co dzień pasjonatem, na pielgrzymki do Sanoka i Częstochowy na Beksę jeździłem. Dla Ciebie może czas drogi nie mieć znaczenia - gratuluje hardości, ale wierz mi, wielu tam też nie dotrze. W stolicy byłaby okazja dotarcia do nowego widza a i wizerunkowo było by to dobre, "pomnik" dla twórcy, który tam malował prawie 30 lat.
Jeszcze inna sprawa, nawet istotniejsza o której nawet sam Beksiński mówił - nie dobrze jest dla obrazów żeby wszystkie były w jednym miejscu. Dla ich bezpieczeństwa. I nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że w Warszwie B. byłby jednym z wielu a w Sanoku jedynym. Beksiński ogólnie jest jedyny w swoim rodzaju. "Pompowanie" jego wielkości małymi gabarytami miasteczka w którym miała by spocząć jego spuścizna jest w założeniu trochę wypaczeniem. Albo ktoś jest wielki albo nie, naczynie w którym go umieścimy nie powinno mieć znaczenia. No ale jak to wszystko sie rozwiąże to zobaczymy... 05.03.2013, 13:49
IF
Przyznaje racje. Tylko może się tak zdarzyć, że nigdy nie będę miał okazji zobaczyć niektórych dzieł. Pozdrawiam
12.03.2013, 20:04
Dmochowski
12 III 2013,
Napisalem do burmistrza Rubaszka by mi wyjasnil sytuacje bo nie mam juz od dwoch miesiacy widomosci od dyrektorki Muzeum Historycznego, pani Trepki. Ta ponoc okreslila koszta przerobki lokalu N° 19 przy Rynku Starego Miasta na potrzeby stalej wystawy Mistrza na 3 miliony zlotych. Oczwiscie takich pieniedzy nie ma skad brac i projekt przejecie lokalu przez Muzeum Historyczne i wyremontwanie go nawlasny koszt upadl. Zapytalem go nastepnie czy miasto mgloby wynajac ten lokal mojemu „Towarzystwu promocji dziela Beksinskiego”. To tez jest niemozliwe, tym razem z punnktu widzenia administracyjno-prawnego. Otoz nie wolno Miastu wynajmowac lokalu ktorego przeznaczeniem jest restauracja (a takie jest przeznaczenie lokalu spod numeru 19) na inny cel niz na wlasnie restauracje, chyba ze wynajmujacym jest instytucja panstwowa. Ta moglaby przeznaczyc lokal na cel ktory sobie obierze. Choc taka instytucja isnieje, bo jest nia wlasnie Muzeum Historyczne, to ono z kolei nie ma funduszow. Z obu stron sprawa jest wiec zablokowana. 19.03.2013, 13:17
teschner
Uważam, że prestiż Muzeum Beksińskiego na Starówce pociągnąłby za sobą otwarcie kilku nowych restauracji. Czyli można upiec "dwie pieczenie na jednym ogniu". Ale najwidoczniej warszawski "system proteg" jest mało kreatywny i przewidywalny.
A zmiana sposobu użytkowania jest możliwa. Stanowi o tym polskie Prawo budowlane (tekst jedn. Dz.U. z 2006 r. Nr 156, poz. 1118 ze zm.; dalej PrBudU). 20.03.2013, 01:49
msbg
Muzeum Picassa w takim razie pociągnęło by za sobą otwarcie kilkuset nowych restauracji.. C'mon, restauracji w centrum Warszawy jest w bród i nie w tym sęk żeby wspomóc gastronomie.
20.03.2013, 17:49
teschner
Msbg obawiam się, że tylko częściowo zrozumiałeś moją wypowiedź. Wskazywałem na absurd niepoważalności decyzji o przeznaczeniu lokalu dla najemców własności samorządowej. Zatem słynny cytat - "Tu narazie jest ściernisko, ale będzie San Francisco." - dotyczy tylko właścicieli prywatnych.
20.03.2013, 18:04
teschner
Nasz genialny malarz zasługuje na osobne, oryginalnie zaprojektowane muzeum, a nie jakąś tam marną kamienicę. Może Bruksela dałaby dotacje z budżetu? :)
20.03.2013, 21:53
msbg
Spoko, pisałem komentarz późno w nocy. Intencje mieliśmy zapewne obaj dobre.
Jasne, że Beksiński zasługuje na muzeum najlepsze z możliwych to oczywiste dla nas. 08.04.2013, 13:32
teschner
A na naszym forum rozpościera się sawanna i wiatr. Mam wrażenie, że gadam sam do siebie. A może nikt nie chce mnie czytać... Frekwencja moich postów bierze się stąd, że do Galerii zaglądam codziennie "w przerwie na kawę" w moim biurze.
A teraz do rzeczy. Ostatnio dokonałem bardzo ciekawego odkrycia w dziedzinie domowych metod oglądania obrazów Beksińskiego (i nie tylko Jego). Posiadam duży 50 calowy płaski telewizor plazmowy, który mam podpięty w systemie kina domowego z konsolą Microsoft Xbox360 (kablem HDMI gold), która z kolei podłączona jest do internetu. Zainstalowałem w niej Internet Explorer tak, że mogę dla wygody buszować w internecie używając telewizora. W "Google" wyszukałem kilka najlepszej jakości zdjęć obrazów (używając funkcji "search beksinski, sort by large size"). I doznałem absolutnego szoku. Na szerokiej 50-calowej przekątnej te obrazy odosłownie ożyły! Efekt wręcz porażający. Kolory tła miały jakość dosłownie foto-realistyczną. Szczegół, kreska, nawet werniks, wszystko widziane bez najmniejszego wysiłku oka. Polecam sprawdzić każdemu! Niestety w globalnej sieci znajduje się tylko kilka 8-12 obrazów Beksa w najwyższej rożdzielczości (Trębacz, Spacerowicz z psem, Jeździec, Kołyska... itd) Reszta to tylko marne skany z albumów. Teraz krótko o odbiornikach. Telewizja plazmowa jest lepsza od LCD ze względu na intensywność czerni, co w konsekwencji daje głębszy i bardziej wyrafinowany obraz. Dlatego jest polecana w systemach domowych BluRay. W średnio zaciemnionym pokoju, obraz wyświetlany na plaźmie daje wręcz identyczny efekt jak prawidziwy obraz pod światłem punktowym... Zatem wniosek. W obliczu obecnego postępu technologii myślę, że dobrym pomysłem byłoby sfotografować wszystkie istniejące obrazy Beksińskiego w najwyższej roździelczości i udostępnić cyfrowo w formie jakiegoś wydawnictwa. 08.04.2013, 13:32
teschner
A na naszym forum rozpościera się sawanna i wiatr. Mam wrażenie, że gadam sam do siebie. A może nikt nie chce mnie czytać... Frekwencja moich postów bierze się stąd, że do Galerii zaglądam codziennie "w przerwie na kawę" w moim biurze.
A teraz do rzeczy. Ostatnio dokonałem bardzo ciekawego odkrycia w dziedzinie domowych metod oglądania obrazów Beksińskiego (i nie tylko Jego). Posiadam duży 50 calowy płaski telewizor plazmowy, który mam podpięty w systemie kina domowego z konsolą Microsoft Xbox360 (kablem HDMI gold), która z kolei podłączona jest do internetu. Zainstalowałem w niej Internet Explorer tak, że mogę dla wygody buszować w internecie używając telewizora. W "Google" wyszukałem kilka najlepszej jakości zdjęć obrazów (używając funkcji "search beksinski, sort by large size"). I doznałem absolutnego szoku. Na szerokiej 50-calowej przekątnej te obrazy odosłownie ożyły! Efekt wręcz porażający. Kolory tła miały jakość dosłownie foto-realistyczną. Szczegół, kreska, nawet werniks, wszystko widziane bez najmniejszego wysiłku oka. Polecam sprawdzić każdemu! Niestety w globalnej sieci znajduje się tylko kilka 8-12 obrazów Beksa w najwyższej rożdzielczości (Trębacz, Spacerowicz z psem, Jeździec, Kołyska... itd) Reszta to tylko marne skany z albumów. Teraz krótko o odbiornikach. Telewizja plazmowa jest lepsza od LCD ze względu na intensywność czerni, co w konsekwencji daje głębszy i bardziej wyrafinowany obraz. Dlatego jest polecana w systemach domowych BluRay. W średnio zaciemnionym pokoju, obraz wyświetlany na plaźmie daje wręcz identyczny efekt jak prawidziwy obraz pod światłem punktowym... Zatem wniosek. W obliczu obecnego postępu technologii myślę, że dobrym pomysłem byłoby sfotografować wszystkie istniejące obrazy Beksińskiego w najwyższej roździelczości i udostępnić cyfrowo w formie jakiegoś wydawnictwa. 08.04.2013, 13:32
teschner
A na naszym forum rozpościera się sawanna i wiatr. Mam wrażenie, że gadam sam do siebie. A może nikt nie chce mnie czytać... Frekwencja moich postów bierze się stąd, że do Galerii zaglądam codziennie "w przerwie na kawę" w moim biurze.
A teraz do rzeczy. Ostatnio dokonałem bardzo ciekawego odkrycia w dziedzinie domowych metod oglądania obrazów Beksińskiego (i nie tylko Jego). Posiadam duży 50 calowy płaski telewizor plazmowy, który mam podpięty w systemie kina domowego z konsolą Microsoft Xbox360 (kablem HDMI gold), która z kolei podłączona jest do internetu. Zainstalowałem w niej Internet Explorer tak, że mogę dla wygody buszować w internecie używając telewizora. W "Google" wyszukałem kilka najlepszej jakości zdjęć obrazów (używając funkcji "search beksinski, sort by large size"). I doznałem absolutnego szoku. Na szerokiej 50-calowej przekątnej te obrazy odosłownie ożyły! Efekt wręcz porażający. Kolory tła miały jakość dosłownie foto-realistyczną. Szczegół, kreska, nawet werniks, wszystko widziane bez najmniejszego wysiłku oka. Polecam sprawdzić każdemu! Niestety w globalnej sieci znajduje się tylko kilka 8-12 obrazów Beksa w najwyższej rożdzielczości (Trębacz, Spacerowicz z psem, Jeździec, Kołyska... itd) Reszta to tylko marne skany z albumów. Teraz krótko o odbiornikach. Telewizja plazmowa jest lepsza od LCD ze względu na intensywność czerni, co w konsekwencji daje głębszy i bardziej wyrafinowany obraz. Dlatego jest polecana w systemach domowych BluRay. W średnio zaciemnionym pokoju, obraz wyświetlany na plaźmie daje wręcz identyczny efekt jak prawidziwy obraz pod światłem punktowym... Zatem wniosek. W obliczu obecnego postępu technologii myślę, że dobrym pomysłem byłoby sfotografować wszystkie istniejące obrazy Beksińskiego w najwyższej roździelczości i udostępnić cyfrowo w formie jakiegoś wydawnictwa. 08.04.2013, 16:09
msbg
Spoko, też zaglądam codziennie ale nie chce po prostu spamować pisząc o swoim zachwycie. Mało to konstruktywne a i kogo obchodzi co przeżywam oglądając chłopaków w dołku itp.
Sposób na oglądanie obrazów ciekawy, choć ja wolę albumy mimo wszystko. Te "częstochowskie" oprócz tego, że mają świetna jakość reprodukcji (tylko ciut za ciemne) to posiadają duże zbliżenia detalu na całą stronę, nawet nie wiem czy to nie 1:1. Pomysł z albumem z byczymi reprodukcjami też dobry, namiastkę tego daje kalendarz zeszłoroczny, też z Częstochowy gdzie wielkość reprodukcji to zadowalające oko okolice A3. Byłbym pierwszy do takiego albumu-cegły. Pozdrawiam kolege xboxowca, ja też z tego plemienia ;] (seria Halo od lat). 08.04.2013, 17:24
teschner
Msbg: zatem nadajemy na bardzo podobnych falach. Halo to legendarna gra, bardzo ją lubię. Z tej strony kłania się dozgonny miłośnik całej serii Battlefield. Aktualnie "katuję" Battlefield3 (na multiplayer oczywiście), i już nie mogę się doczekać Battlefield4 jesienią! :)
09.04.2013, 14:55
msbg
Tak, bardzo ładnie wygląda ten 17 minutowy gameplay ostatnio prezentowany. Detale świetne, choć dla mnie za dużo skryptów. Ogólnie Battlefielda cenie ale nie gram z racji tego, że nie lubię współczesnych militarnych gier. Ja muszę pruć do kosmitów, robotów czy innych monsterów z wymyślnych pukawek :] W Halo oczywiście też siedzę na multi, cholerstwo uzależnia.
Kończąc offtop dopowiem tylko, że bywają wywiady z twórcami gier, którzy rzadko ale zawsze coś, powołują się na Beksińskiego kiedy mowa o koncept artach i dizajnie świata jaki kreują. Parę lat temu twórcy gry "Brutal Legend" oparli w luźny sposób kilka turpistycznych motywów w grze na obrazach Mistrza. Ostatnio natomiast przy powstającej jeszcze grze "Destiny" padło nazwisko Beksiński, i tu wklejam kilka konceptów które w jakims sensie nawiązują do Beksińskiego, Sposób oświetlenia, nastrój, perspektywa, sposób pokazania przestrzeni.. www.gaming-age.com/wp-content/uploads/2013/02/destiny_garden.jpg playingdaily.pl/wp-content/uploads/2013/03/1364525516-destiny-8.jpg playingdaily.pl/wp-content/uploads/2013/03/1364527924-destiny-10.jpg a ten dla odmiany zalatuje C.D. Frierdrichem. http://playingdaily.pl/wp-content/uploads/2013/03/1364525513-destiny-6.jpg Ciekaw jestem czy jakiś deweloper odważy się kiedyś na więcej jesłi chodzi o nawiązania do Beksińskiego? Było by to interesujące (choć szczerze wątpię w taką odwagę). Gry i możliwości ich kreacji stoją obecnie na takim poziomie wizualnym, że nie ma obaw o jakiś tam jarmark. No plus do tego jeszcze musiałby być zdolny zespół plastyków, programistów i twórców mechaniki czujący blusa. Tak sobie raczej gdybam..;] 09.04.2013, 14:57
msbg
linki raz jeszcze zapodaje bo tamte coś nie działają:
http://www.gaming-age.com/wp-content/uploads/2013/02/destiny_garden.jpg http://playingdaily.pl/wp-content/uploads/2013/03/1364527924-destiny-10.jpg http://playingdaily.pl/wp-content/uploads/2013/03/1364525516-destiny-8.jpg brak edycji postów to zmora. 10.04.2013, 22:46
teschner
Bardzo fajne przykłady, msbg. Ale chyba przyznasz mi rację, że większość współczesnych gier komputerowych (i konsolowych) wykazuje się dobrą warsztatowo, aczkolwiek naiwną artystycznie scenografią. Te wszystkie zmanierowane ozdoby, esy-floresy, czasem wręcz odpychają. Za jeden z dość udanych projektów uważam "Dead Space 2".
Wracając do naszej galerii Mistrza. Podążając nieco za pomysłem (wyimaginowanego) muzeum. Współczesna technologia projekcji obrazu pozwala na wykonanie wiszących wyświetlaczy plazmowych, które do złudzenia przypominają obrazy, ale można je "wyłączyć" albo zmienić zawartość obrazu, ładując do pamięci USB co tylko się chce. Ich zaletą jest dowolny format. Do tego częstotliwość wyświetlania jest tak wysoka, że obraz jest niezmiernie stabilny i nie męczy wzroku. Wyobraźcie sobie spektakularne wrażenie jakie wywarłaby duża sala z multimedialnymi obrazami Mistrza w skali 4/1. Jak wiemy malował on z taką precyzją, że odpowiednio CYFROWO sfotografowany obraz (w roździelczości od 50 megapixeli wzwyż) nic nie straci na jakości powiększając go czterokrotnie. Dla porównania, w dniu śmierci Mistrza, najlepsza dostępna roździelczość aparatów cyfrowych wynosiła 8-12 megapixeli. Dzisiaj dobre aparaty mają już grubo ponad 100 megapixeli. 11.04.2013, 09:10
jeng czang
i spełniłaby się jedna z przepowiedni Bexy na temat krótkowieczności obrazów,które zostałyby zastąpione wytworem z "ciekłych kryształów".idealny świat skomputeryzowany,chemiczny,sztuczny.ja jestem trochę z boku.
11.04.2013, 09:35
msbg
Tylko, że jakieś 99% widzów nie widzi na obrazie farby, techniki i wirtuozerii autora tylko "gołą babe" jeśli akurat taka sie na nim znajdzie. Jak wielki obraz nie będzie i jak pięknie nie pokaże zbliżenia śladu pędzla to "Kowalski" będzie widział po prostu cycka. Możliwości techniczne są wspaniałe z punktu widzenia postępu ale zabijają pewien urok. Filmy kiedyś miały te 25 klatek na sekundę i był klimat. To było specyficzne i uroczę ale widać to dopiero dziś jeśli się skonfrontuje z tymi ultra ostrymi obrazami w HD gdzie jest 50 klatek na sek. i ma się wrażenie, że oglądamy żywy obraz za wielkim oknem a nie na ekranie.
Co do gier to jest garstka plastycznie wspaniałych ( Halo, Gears of War ). Jak w każdej dziedzinie jest też kupa chłamu, norma. W branży gier pracują ludzie bardzo uzdolnieni ale prawa rynku i panowie w garniturach z excelem mają więcej ogólnie do gadania. Jakaś gra osiagnie sukces - cała branża w mig za tym podąża. Patrz to co zrobiło Call of Duty 4 :modern warfare. Ta gra wiele zmieniła. 25.04.2013, 18:07
niezależny
Podziwiam Pana dążenia do propagowania sztuki Mistrza Beksińskiego. Ale to trochę " tak z motyką na słońce". Jeden człowiek powiedział, że Polska to dziki kraj i jak widać miał dużo racji. Wydaje mi się, że Muzeum Historyczne może Pan sobie "odpuścić". W chwili obecnej ta instytucja to chlew i bagno rządzone przez przypadkowych ludzi nie mających nic wspólnego z historią miasta i kulturą przez duże t. Władzom miasta to wcale nie przeszkadza dlatego też nie przeszkadza im nieobecność Mistrza Beksińskiego w stolicy. Przykre ale prawdziwe. Z całego serca życzę Panu a w konsekwencji narodowi polskiemu żeby "coś" udało się zrobić w tej wspaniałej i bezcennej pańskiej inicjatywe.
15.05.2013, 19:42
msbg
30.07.2013, 11:36
IF
Szanowni Państwo, w tygodniku „Sieci” ukazał się tekst Pani Narbut o Muzeum Historycznym w Warszawie. Zaznaczam, że tekst niestety głównie o stołkach i polityce.
Pozdrawiam 17.10.2013, 12:45
MK
Witam,
chciałam się dowiedzieć czy ostatecznie zostanie otwarta galeria w Warszawie... Wyślij komentarz » |
|
język | wybór strony | obecna wystawa | byłe wystawy | nowości |
forum | księga gości | o galerii | o właścicielu galerii | linki | logowanie | webmaster | kontakt |