język | wybór strony | obecna wystawa | byłe wystawy | nowości |
forum | księga gości | o galerii | o właścicielu galerii | linki | logowanie | kontakt |
13.09.2009, 22:28
"....PS:zaciekawiła mnie fatalistyczna notka na Pańskiej stronie w dziale "nowości"..czyżby jakiś kolejny "nostradamus" naszych czasów wział na serio obrazy Beksińskiego i podczepił je pod swoje lęki cywilizacyjne?"
"Drogi Panie, To co Pan znalazl w „nowosciach” jest fragmentem mojego listu do pewnego mlodego, tak jak Pan, fana Beksinskiego. Bo ja, niestety, biore grozbe spowodowana przeludnieniem i zmiana klimatu bardzo powaznie i, choc to paradoksalne, wrecz pocieszam sie mysla ze mam juz 67 lat i gdy to wszystko sie zwali na swiat, ja juz bede gdzie indziej. Ale i Pan i moj korespondent do ktorego list byl skierowany dostaniecie to prosto w twarz. To ze Beksinski byl katastrofista, ktory nieustannie bal sie jakiegos kataklizmu w ktorym jak zblo trawy utopi sie we wzburzonym morzu, lub trafi go piorun czy zadziobia wrony powinno byc Panu znane, bo my czesto o tym mowilismy i pisali do siebie na ten temat. Ja nie jestem jak on katastrofista, natomiast jestem racjonalista i synem naukowca. Moj ojciec byl profesorem biochemii na Uniwersytecie lodzkim. Przez to odziedziczylem po nim wiare w nauke. Totez jesli nauka wyraznie mi mowi ze zbliza sie najwieksza katastrofa jaka kiedykolwiek spotkala ludzkosc, wierze jej. Tym bardziej ze moj racjonalny umysl potwierdza to przekonanie. Bowiem prosta obeserwacja statystyk pokazuje ze w pewym momencie balon musi peknac. Gdy mialem panskie lata bylo nas na ziemi 2,5 miliarda. Teraz dochodzimy juz do 7 miliardow. Co roku przybywal okolo 80 milionow ludzi, czyli tyle ile liczy takie panstwo jak Niemcy. I nic nie zapowiada ze ten przyrost nagle sie zatrzyma. Wrecz odwrotnie : medycyna pozwala dzis przedluzyc zycie do 90 lat. Jesli wiec korek jest zatkany od gory, bo coraz pozniej sie umiera, a z dolu pcha cisnienie milionow nowych noworodkow, to nie ma innej mozliwosci niz nagle zalamanie sie calego sytemu. Tym bardziej ze dzisiejsza struktura spoleczenstwa ludzkiego uniemozliwia szybkie dzialanie obronne. Po pierwsze swiat jest zbudowany z okolo 200 suwerennych panstw, ktorym nikt nic nie moze narzucic bez zgody kazdego z nich. Totez problemy globalne albo sa powierzchownie rozwiazywane lokalnie przez kazde z nich, albo wcale nie sa rozwiazywane bo nie ma zgody. Jak dojsc do porozumienia pomiedzy 200 panstwami w wystarczajaco krotkim czasie, tak by natychmiast podjac decyzje drastyczne, bolesne ale niezbedne? Z drugiej strony prawie wszystkie kraje ktore mogly by cos zdzialac sa dzis demokracjami. Za dawnych czasow, gdy jeszcze istnial Zwiazek radziecki rzadzila dyktatura ktora nie liczyla sie z glosem opinii publicznej. I jesli trzeba bylo pswiecic 30% dochodu narodowego na prestizowe wyslanie Gagarina w kosmos, pieniadze znajdowaly sie i potrzebne decyzje zapadaly bezzwlocznie. Dzis tak jest jeszcze z Chinami, choc juz nie zupelnie. A wszedzie indziej trzeba uzyskac nie tylko zgode 200 panstw, ale rowniez, i zwlaszcza, zgode miliardow ludzi, to znaczy tego wlasnie co nazywalem opinia publiczna, wyborcow, syndykatow, mediow, partii politycznych etc. Otoz ludzie ani mysla o katastrofie i podsmiewaja sie z niej tak jak Pan, stanowczo odmawiajac zmiany stylu zycia i natychmiastowego pozegania sie z nabytymi ciezka praca zdobyczami : telewizorem, komputerem, samochodem etc. Do tego dochodzi zmiana klimatu, ktora biore rownie powaznie jak biore powaznie balon demograficzny i juz dzis widze w telewizji jak mieszkancy Bangladeszu powoli topia sie pod naplywem morza, bo ich panstwo jest prawie w polowie polozone ponizej jego poziomu. Juz dzis widze jak mieszkancy podnozy gor zaczynaja uciekac przed susza spowodowana zanikaniem lodowcow z ktorych dawniej plynely strumienie. Gdzie oni wszyscy sie schronia? To juz nie o kilka malych stateczkow z murzynami uciekajacymi z Afryki do Europy przed nieurodzajam w ich wioskach chodzi, ale chodzi o cale hordy milionow ludzi ktore beda staraly sie schronic w Europie lub w Ameryce. No, a te beda sie bronic. Jak? Boje sie ze w najstraszniejszy sposob. To nie sa bezmyslne brednie Nostradamusa, lecz jasne spojrzenie tysiecy naukowcow, ktorzy licza to o mierza. I ktorzy ostrzegaja nas ze mamy takiego zycia jakie mamy teraz jeszcze najwyzej na dwadziescia-trzydzieci lat. Chyba ze.... chyba ze nauka, stale ona, cos znajdzie w miedzyczasie. Ale wlasnie nauka idzie w rytmie nieprzewidywalnym i moze nie zdazyc. Czy mamy pewnosc ze na czas narodzi sie nastepny Norman Borlaug (ojciec "zielonej rewolucji", dzieki ktoremu smierc glodowa polowy ludzkosci zostala odsunieta na dalsze pol wieku i ktory wlasnie dzis zmarl). Tym bardziej ze swiat polityczny absolutnie nie mysli dac nauce szansy na rozwiazanie problemow okrawajac jej fundusze z roku na rok, do tego stopnia ze naukowcy francuscy musieli niedawno manifestowac na ulicy przeciw obcinanym etatom i przeciw obcinanym budzetom laboratoriow i uniwersytetow. A co tu mowic o krajach biedniejszych, ktore nawet gdyby chcialy to nie maja z czego nagle poswiecic 30 % dochodu narodowego na wzmozone poszukiwania naukowe. Tak wiec, na Pana miejscu nie ironizowal bym na ten temat, bo to wlasnie Pan i panskie dzieci bedziecie pierwszymi ofiarami tego co sie zbliza. Pozdrawiam serdecznie i klaniam sie nisko Piotr Dmochowski."
21.10.2009, 15:00
Rafał Wójcik
Szanowny Panie Piotrze,
Co Pan sądzi o końcu świata? Czy myśli Pan, że nastąpki (jak twierdzi sporo osób) za kilka lat? Jak Pan myśli ile lat istenia ma jeszcze przed sobą rasa ludzka? Osobiście uważam, że "człowiek" to niesamowita istota i zawsze znajdzie jakieś rozwiązanie... Serdecznie pozdrawiam Z wyrazami szacunku Rafał Wójcik |
|
język | wybór strony | obecna wystawa | byłe wystawy | nowości |
forum | księga gości | o galerii | o właścicielu galerii | linki | logowanie | webmaster | kontakt |